`Szanujcie swoją rozrywkę`, czyli gry, internet, telefony

Dodane: 2024-10-30

W środę 30.10 w Czytelni dla Dorosłych MBP w Chojnicach odbyło się spotkanie z Krzysztofem Piersą – pisarzem, terapeutą ds. uzależnień, specjalistą w dziedzinie gier, internetu i telefonów komórkowych. Na spotkanie z autorem przyszły klasy VIa i VIc ze SP nr 7 wraz z nauczycielkami.

Na wstępie bibliotekarka Anna Maria Zdrenka przedstawiła prelegenta. Następnie prowadzący zadał pytanie w stronę publiczności: – „Kto gra na kompie? I padła odpowiedź: – „A kto nie gra!?”. Tyle i aż tyle wystarczyło, aby zainicjować trwającą 1,5 godziny burzliwą dyskusję o grach, internecie, pasjach, uzależnieniach, kryzysie graczy, youtuberach, streamerach, a także o pisaniu książek.

Z perspektywy postronnego świadka, początek rozmowy wyglądał jak jedno wielkie przerzucanie się znanymi tytułami gier lub imionami popularnych streamerów. Było to jednak swego rodzaju sprawdzenie przez gościa, czy warto w ogóle zaczynać rozmowę. Czy osoba, która przyjechała do biblioteki faktycznie wie o czym mówi? Okazało się, że jednak wie, bo młodzi słuchacze rozpoczęli ożywioną dyskusję na wszystkie poruszane przez specjalistę tematy.

Każde zadawane przez Krzysztofa Piersa pytanie zdawało się burzyć ustalony przez młodych graczy porządek rzeczy. Jego stwierdzenie, że „rozwój w grach to bajka” zdawało się wręcz obrazoburcze. Słowa: „Dzieci mówią rodzicom, że gry rozwijają. Ja rozbiję te mity” wywołały wręcz lawinę tytułów gier, z których, jak twierdzili przybyli na spotkanie, można uczyć się języków obcych. Autor znał te gry, spędził przy nich wiele godzin, więc pytał wprost: – „Jakich słów nauczyłaś/eś się z Minecrafta? Wiedźmina?! Ile ich było? Dziesięć?!”. Punktowanie każdej wymienianej gry odbierało młodzieży argumenty tak łatwo „sprzedawane” rodzicom i nauczycielom. Oczywiście gry fabularne grane w np. języku angielskim bez polskich napisów faktycznie rozbudzają znajomość języka. Tylko jak się okazało, nikt ze słuchaczy nie gra w taki sposób w nie.

Przeciętny gracz spędza od 1200 do 1500 godzin, grając w gry. Jak zaznaczył autor, „nie jest problemem, że młodzi ludzie grają. Problem jest wtedy, gdy jest tego za dużo. Gdy zaniedbujemy siebie i otoczenie. Tak samo jak z telefonem”. „A kiedy jest przegięcie? Gdy zaniedbujemy posiłek, sen, relacje z innymi, gdy mamy brak świadomości upływającego czasu”. Jak mówił dla porównania, napisanie książki zajmuje 500 godzin, a nauczenie się w stopniu minimalnym gry na fortepianie 700 godzin. Jasno zarysował tzw. depresję gracza. „Wyobraź sobie, masz 20-25 lat i przekonujesz się, że nic nie potrafisz. Potrafisz grać w grę. To tak jakby powiedzieć: potrafię oglądać Netflixa” – podkreślił.

Autor ma za sobą ponad 1000 spotkań z różnymi grupami. Odwiedza 120 szkół w roku, aby opowiadać młodym, jakie są zagrożenia i konsekwencje spędzania zbyt dużej liczby godzin po prostu grając. Sam uwielbia gry, ale chciałby uświadomić młodzieży, że oni mają jeszcze czas. Gry to rozrywka. Tysiące godzin spędzonych przy komputerze i myszce skutkuje wieloma wadami fizycznymi. Terapeuta na własnym przykładzie zaprezentował uczestnikom, co zadziało się w jego organizmie po tysiącach godzin spędzonych w niekomfortowych dla organizmu pozycjach.

Młodzi ludzie koniecznie chcieli dowiedzieć się w jakie gry gra autor, jaki ma telefon i czy na nim gra. Najbardziej szokująca zdawała się dla nich wiedza na temat zagrożeń w sieci, czy o konsekwencjach przemocy cyfrowej. Jak może skończyć się szykanowanie, kradzież cyfrowa? – „To właśnie młodzi ludzie są najprostszą do namierzenia w internecie grupą. I policja dobrze o tym wie” – stwierdził. Nieprawdopodobne zdziwienie wywołało też stwierdzenie: „wasz telefon nie jest waszym telefonem. To rodzice podpisują umowę. Głupim żartem w internecie możemy rozwalić życie sobie i swoim bliskim”.

Terapeuta wieloma swoimi stwierdzeniami wywoływał na początku bunt i niezgodę młodzieży, ale gdy podawał konkretne przykłady, z którymi spotkał się w swojej karierze, okazywało się, że są to argumenty nie do podważenia. Zdecydowanie wiele osób ze spotkania zapamięta kwoty kar finansowych, które rodzice nieuważnych lub niezdających sobie sprawy z konsekwencji dzieci, będą musieli zapłacić. To co w takim razie pozostaje młodym ludziom? „Nie przeginać i uważać” – jak przestrzegał gość biblioteki.

Autor jednak nie tylko straszył i ostrzegał. Opowiedział także o swojej pasji pisarskiej. Zawsze bowiem chciał pisać książki. – „Ta satysfakcja, kiedy wszedłem do księgarni i zobaczyłem swoje imię i nazwisko!” – mówił. To właśnie książki uświadomiły mu, że za dużo gra. Nie miał przez to czasu na pisanie, nie wyrabiał się z tekstem. Odkrył, że sam sabotuje swoje marzenie. Dlatego teraz „szanuje swój czas i oczy. Szanuje swoją rozrywkę”.

Jak wielkie wrażenie zrobiło na przybyłych spotkanie, można było wywnioskować także po jego zakończeniu. Duża liczba osób postanowiła podejść do prowadzącego i jeszcze choć przez chwilę z nim porozmawiać lub zrobić sobie z nim zdjęcie.

MBP Chojnice

 

 

Tagi: