W wielu przypadkach okazują się pomocne i na różne sposoby wspierają swoich użytkowników w utrzymaniu zdrowia. Jednak tzw. medyczne aplikacje stwarzają także zagrożenia, które lepiej znać. Dowiedz się więcej.
Nazwijmy go Robert. Niech ma 30 lat, dobrą pracę, plany na przyszłość i chęć długiego życia w zdrowiu. Postanowił więc zadbać o nie już teraz - zanim się ewentualnie zacznie psuć. To oczywiście doskonały pomysł! Ponieważ Robert lubi nowinki techniczne, postanowia skorzystać z kilku smartfonowych aplikacji, które mają pomóc w osiągnięciu celu. W końcu telefon ma zawsze przy sobie, a aplikacje tworzone są przez fachowców.
W czym problem? Właściwie zaczął się już na początku, bo w największych internetowych serwisach Robert do wyboru miał kilkaset tysięcy apek, a zdołał przeczytać opisy tylko kilkudziesięciu z nich. Z wyborem sobie jakoś poradził z pomocą ekspertów z YouTuba i apkowych rankingów. Ale nadal nie ma spokoju. Dzisiaj dręczyła go informacja o podwyższonym pulsie (nie wiadomo dlaczego serce biło szybciej), podobnie jak ciśnienie (wyższe). Zaraz będzie jadł obiad z żoną (co oznacza zliczanie kalorii i składników), ale już teraz martwi się, czy zdoła przespać dokładnie tyle czasu, ile nakazuje apka. Ze zdenerwowania ma kłopoty z zaśnięciem.
To wymyślona historia, ale podobne, a nawet większe kłopoty z „medycznymi apkami” ludzie już mają.
Nerwica zamiast pomocy
Naukowcy University of North Carolina w Chapel Hill opisali niedawno przypadek 70-letniej kobiety, która cierpiała na migotanie przedsionków. Możliwość szybkiego wykonania badania pracy serca wydaje się w tym przypadku doskonałym pomysłem. Wszystko jednak zależy od tego, jak się z dostępnych pomocy korzysta. Opisywana przez lekarzy kobieta w ciągu jednego roku, z pomocą swojego smartwatcha, przeprowadziła na sobie – uwaga! - 916 badań EKG. Częstość wykonywania testów rosła przy tym z czasem, a najczęściej impulsem do wykonania EKG był alert zegarka sygnalizujący podwyższenie tętna.
Często był on związany z typową i prawidłową reakcją organizmu, np. na wysiłek. Kobieta była jednak przekonana, że pogarsza się jej stan zdrowia. Pomimo wielokrotnej fachowej oceny jej stanu, pod wpływem zegarkowej „diagnozy” pacjentka aż 12 razy odwiedziła oddział ratunkowy i wielokrotnie dzwoniła do lekarzy. Żadna z tych wizyt czy konsultacji nie poskutkowała jakąkolwiek zmianą w leczeniu. Ciągłe zamartwianie się i stres znacząco pogorszyły tymczasem jakość jej życia i relacje z bliskimi. Ostatecznie zostało u niej zdiagnozowane zaburzenie lękowe. Na szczęście po kilku sesjach terapii poznawczo-behawioralnej wszystkie objawy ustąpiły.
Nie jest znana liczba osób z podobnymi problemami, ale autorzy publikacji twierdzą, że ich koledzy także spotkali się z podobnymi przypadkami. „Sugeruje to, że nasza pacjentka może przedstawiać czubek góry lodowej” - piszą w swojej pracy. Zwracają uwagę, że aplikacje zdrowotne w wielu przypadkach mogą pomagać kontrolować chorobę, zwiększać wydajność leczenia, ale w pewnych przypadkach prowadzić do kolejnych problemów zdrowotnych.
Czy wszyscy są chorzy?
Na nieco podobny problem zwracają uwagę badacze z University of Sydney, którzy przyjrzeli się aplikacjom mającym wspierać zdrowie psychiczne. Według opinii tych badaczy wiele takich programów przekazuje dwa dominujące, lecz szkodliwe komunikaty: każdy ma jakiś problem psychiczny; ze wszystkimi zaburzeniami można sobie łatwo radzić za pomocą odpowiedniej apki.
Przeanalizowanych 61 najpopularniejszych programów tego typu miało pomagać przy lękach, atakach paniki oraz zbyt wysokim stresie (56 proc.) i/lub zaburzeniach nastroju (26 proc.). Według naukowców apki miały tendencję do przedstawiania jako medyczny problem normalnych stanów psychiki. Jako psychiczne zaburzenia przedstawiały np. brak znaczących osiągnięć w życiu. Zachęcały przy tym do częstego korzystania z ich pomocy, a jednocześnie podkreślały osobistą odpowiedzialność użytkownika za efekty. „W relacjach lekarz - pacjent, tam, gdzie to właściwe, trzeba takie przekazy poddawać konfrontacji, aby zapobiegać przediagnozowaniu i w razie potrzeby zapewnić wspierającą pomoc” - podkreślają w swojej publikacji naukowcy.
Warto pamiętać, że pojawienie się pewnych emocji w określonym kontekście (np. smutku w reakcji na stratę czy złości w reakcji na przekroczenie czyichś granic) oznacza zdrowie psychiczne, choć nierzadko są one trudne w przeżywaniu. Coraz więcej psychiatrów i psychologów zwraca uwagę na medykalizację i patologizację naturalnych stanów psychicznych, co ich zdaniem nie prowadzi do poprawy zdrowia, a wprost przeciwnie.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie/Polska Agencja Prasowa